Włosi kochają motoryzację, o tym każdy wie, jednak ich miłość to nie tylko samochody. Bardzo ważne są dla nich również motocykle, a taką włoską perełką jest Ducati. W końcu drogi słonecznej Italii idealnie nadają się do podróżowania na dwóch kółkach, piękna pogoda przez większą część roku też zachęca. Grzechem więc by było będąc we Włoszech nie odwiedzić muzeum tej marki.
Nie jestem może specjalnym miłośnikiem jednośladów, osobiście wolę cztery koła. No może patrzę na nie z zazdrością stojąc w warszawskich korkach, kiedy przemykają pomiędzy samochodami. Ale wróćmy do Włoch. Muzeum Ducati położone jest na terenie fabryki, w związku z tym nie można sobie tak po prostu tam wejść. Żeby móc pozwiedzać trzeba umówić się z odpowiednim wyprzedzeniem, a następnie stawić się punktualnie przy wejściu do fabryki. Dodatkowym bonusem jest podobno możliwość zwiedzenia fabryki, niestety ta przyjemność nas ominęła, fabryka miała wtedy przerwę w działaniu. Trudno, nic nie poradzimy.
Na bramie musieliśmy poczekać kilka minut na naszą przewodniczkę. W sumie zwiedzanie takiego muzeum z przewodnikiem ma swoje zalety. Po pierwsze nie ma tłumu przez który musimy się przepychać, po drugie możemy się dowiedzieć wielu ciekawostek, które często pomijamy czytając o samochodach czy motocyklach. Jeszcze zanim weszliśmy do budynku fajny element, jak dbać o własny produkt i się nim chwalić. Przed wejściem parking dla pracowników, ale tylko dla tych którzy przyjeżdżają do pracy Ducati. Czy może być lepsza reklama?
W środku nietypowo wpierw zaproszono nas do sklepiku z pamiątkami. Pooglądaliśmy, ale chcieliśmy już wejść do środka, w końcu po to tu przyjechaliśmy. Przed wejściem umieszczono dwie duże gabloty, dzięki którym mogliśmy przekonać się, że Ducati to nie tylko motocykle. O dziwo umieszczono tam aparaty fotograficzne, projektory filmowe, radioodbiorniki, kasy sklepowe. Szczerze to nigdy bym nie podejrzewał że Ducati produkowało tego typu rzeczy, ale to było dawno temu, teraz to już tylko dwa kółka.
Na wstępie przewodniczka zachęciła nas do robienia zdjęć, ale później. Nie to żeby był jakiś zakaz, czy coś. Po prostu wpierw zaproponowała obejrzenie całej ekspozycji i wysłuchanie jej opowiadania, a potem spokojnie można było atakować aparatami. W sumie taka forma zwiedzania jest całkiem fajna, pod warunkiem że muzeum nie jest zbyt duże. Ale muzeum Ducati takie właśnie jest.
W sumie muzeum Ducati nie jest takie zwykłe. Całość zbudowana jest formie koła, gdzie wzdłuż obwodu mamy ustawione motocykle, od najstarszych do tych całkiem nowych. Jednak dopiero po chwili zastanowienia można dostrzec co jest środkiem tego koła. To ogromny kask motocyklowy, gdzie pod szybką mamy siedzenia sali w której możemy spokojnie posłuchać o historii Ducati. Niby drobny szczegół, ale bardzo działający na wyobraźnię. Zresztą we włoskich muzeach generalnie wystawy nie są po prostu ustawionymi eksponatami na dużej sali, bardzo to uprzyjemnia zwiedzanie, nawet przez osoby nie do końca zainteresowane tematem.
Motocykle ustawione dookoła gigantycznego kasku stoją na podświetlonej podłodze, do każdego możemy podejść, obejrzeć bliska. Nie ma łańcuchów, słupków, zapór. Każdy wie że ma nie dotykać paluchami, ale dzięki temu może obejrzeć z bliska. To kolejna zaleta włoskich muzeów, w żadnym nie ma barierek i wszyscy wiedzą jak się mają zachować. W muzeum Ducati oprócz głównej sali są jeszcze dookoła mniejsze podzielone tematycznie, w których możemy oglądać motocykle, silniki, rysunki techniczne. Możemy też wejść do wnętrza kasku, wystawione są tam najnowsze motocykle startujące w wyścigach Grand Prix. Całe muzeum mimo że nie jest duże warto odwiedzić, nawet nie będąc miłośnikiem motocykli.
>>>>Muzeum Ferrari w Maranello
1 Comment
Sprawdzone szlifierki
Niesamowite jest to miejsce 😉 Chyba też się tam wybiorę 🙂